Ponieważ wielu z Was, a zwłaszcza Wasze małżonki wyrażają głębokie zaniepokojenie czekającymi nas wyzwaniami podzielę się kilkoma przemyśleniami.
Zdaję sobie sprawę z tego co się wokół dzieje, z drugiej zaś strony kontaktując się ze stroną słoweńską otrzymuję zapewnienia, że puki co jest wszystko OK.
Jeśli chodzi o Włochy to z uwagi na ogłoszony jednak dekret o zamykaniu miast i regionów musimy zrezygnować z Wenecji I Choggi.
Z drugiej zaś strony znajomi Włosi informują, iż ogłaszanie blokad ma ścisły związek polityczno - gospodarczy tj. odpowiednie dotacje dla "odciętych " gmin więc kto żyw stara się by jego gmina czy miasto znalazło się na odpowiedniej liście.
Wracając zaś do rejsu...
Po pierwsze - jeżeli ktoś chce zrezygnować z tej przygody (a takie słuchy do mnie docierają) oczywiście nie mam nic przeciwko.
Proszę jedynie pamiętać, że obowiązkiem rezygnującego jest zapewnienie zmiennika. W przeciwnym razie kasa niestety przepada.
Pozostałe osoby płyną normalnie, a trasa jest modyfikowana i obejmie Słowenię oraz północną Chorwację tj. od zatoczki do zatoczki unikając większych kontaktów z tambylcami
Po drugie - jeśli ilość osób drastycznie zmaleje weźmiemy mniej łódek.
Po trzecie - jeżeli sytuacja wirusowa w regionie gwałtownie się pogorszy być może czarterodawca zaproponuje nam inny termin.
Nie wykluczam takiej sytuacji i wtedy prawdopodobnie pojawi się zamiennie rejs jesienny. Jednakowoż widząc co robią biura podróży raczej nie liczę na taki obrót sprawy.
Po czwarte - gdyby rzeczywiście termin został zmieniony, ale komuś kto wpłacił kasę nie będzie pasował - to nadal obowiązywać będzie zasada znalezienia za siebie zmiennika.
To tyle.
Jeżeli ktoś już teraz chce podjąć decyzję o rezygnacji będę wdzięczny za informację.